Utwór o mojej poezji i jej charakterze, połączony z ogólnym spojrzeniem na lirykę. Jest też kilka słów o recytacji. Tytuł tego wiersza byłby tytułem mojego tomiku.
Jestem
takim siedzącym obieżyświatem,
Nie
idę tam dokąd poniosą mnie nogi.
Jestem
barw ludzkich pasjonatem,
Słów
i uczuć pożogi.
Czynem
nie umiem mówić,
Językiem
rąk – żywych gałęzi.
Słowa w sobie śpiące budzić,
Tworzyć
nowe liter więzi.
Rodzina
ich krwią złączona
-
Znaczeniem i brzmień pętami,
Aż w końcu uwidoczniona
Tuszu
jedynie plamami
Przefrunąć
zdoła ze świstem
Z
umysłu ku emocji słowom.
Brzmią wszak Apolla pieśni czyściej,
Zrodzone nie myślą, lecz mową.
I
dziobać cię będą me ptaki długo,
Nie
odpędzisz ich pustym pragnieniem.
One
wytrwałą posługą
W
duszy twej zstąpią korzenie.
Lecz
nie po to, by łamać rewolucyjnym hymnem
Fundamenty
życia, choćby i się chwiały,
Ale
by unieść cię sensu skrzydłami
Tam,
gdzie oczy nigdy by nie spojrzały.
Ptaki
Małego Księcia
Słowa
poukładane.
Asteroidy
do wzięcia
W
kieszeń, niełatwo zrozumiane.
Wezmę
gwiezdne kamienie i zaniosę
w
blask nieba skrząco przybrane,
jak
w poranną rosę,
do
róż na ziemskie polany.
Zakochałem się w twojej twórczości :3
OdpowiedzUsuńO, dziękuję ci bardzo! Polecam się na przyszłość w takim razie... ;) Zamieściłeś pierwszy, historyczny komentarz :D
UsuńCzuję się zaszczycony :P
Usuń