sobota, 9 września 2017

Pod słońcem Toskanii 1, czyli DROGA

Witaj!
Nie znajdziesz mnie dziś za ladą, bo jestem na "urlopie". Wczoraj wyruszyłem z rodzinką do Toskanii, wracam wieczorem 20 września.

Ale wyjazd to znakomita okazja, żeby napisać coś w rodzaju poetyckiego dziennika podróży. Czasu na rozmyślania i przeróżne nowe doświadczenia jest aż 11 dni. Więc czy nie byłoby cudownie gdyby zostało mi na pamiątkę co najmniej 11 wierszy?

Skąd tytuł na ten niewielki cykl- trochę w tym zaklinania rzeczywistości, bo rzekomo ma trochę padać :D Przede wszystkim, chodzi jednak o film o tym samym tytule. A konkretnie o swoiste poszukiwanie pokoju, pogody ducha i postrzegania życia jako spełniającego się (i wciąż "spełnianego" przez nas samych) daru, jaki otrzymaliśmy. Na wzór głównej bohaterki filmowej opowieści.

Z życiem jest też tak, że są w nim pewne ograniczenia. I ty, i ja z takimi się mierzymy. Moje wzbudziły we mnie tęsknotę za podróżowaniem pełnym doświadczenia przyrody i otoczenia - czyli dokładnie odwrotnym niż to, które niemal zawsze przeżywam. Czy to autem czy busem czy nawet wózkiem. Brak mi drogi przeżywanej z trudem, osobistym fizycznymi nie wysiłkiem, który daje szansę pełniejszego obcowania z przyrodą, światem.
A może ten trud i droga to podróż na całe życie?

Pozdrawiam z Toskanii,
Cynamonowy Subiekt

Moja droga. Nasza droga

To śmieszne - jazda autobusem
wzbudza we mnie
pragnienie - oto śnię
i nagle biegnę dzikim kłusem.

Tęsknię za uczuciem
biegu, trudu, spełnienia.
A- w szybkim skrócie -
tonę w zaokiennych przestrzeniach.

Bo nie doświadczam ich bycia.
Jedynie wciąż widzę za szkłem
platońskich idei odbicia,
co są podróży ledwie tłem.

Wiem- dziś nie dałbym rady
inaczej przeżyć podróży.
Lecz dajmy się zanurzyć
w drodze, przez wyobraźni kaskady.

9.09.2017r. 18:46

0 komentarze:

Prześlij komentarz