poniedziałek, 23 stycznia 2017

Wracam w nowej odsłonie!

Witaj, to znowu ja. Dawno nie było mnie w moim sklepie z cynamonowymi wierszami za co przepraszam. Jeśli chcesz się dowiedzieć dlaczego, zajrzyj do zakładki O blogu. W ogóle, czuj się jak u siebie, przeglądaj całą, skrupulatnie odnowioną stronę (zwłaszcza, jeśli jesteś
tu nowy). Szczególnie zachęcam do zapoznania się ze stroną O mnie,
tam parę szczegółów z mojego życia - kim jestem, co porabiam na
co dzień i co oprócz cynamonu uwielbiam.

Jak już wspominałem "sklep" przeszedł gruntowny remont i prezentuje się całkiem nieźle moim skromnym zdaniem. Jak sądzicie? Napiszcie
w komentarzach, będzie to cenna sugestia. Brak jeszcze paru szczegółów,
ale to kwestia dopracowania. Cel pozostaje wciąż niezmienny - wciągnięcie w niesamowity świat oryginalnej poezji. Czas na kilka zasad które od tej pory funkcjonować będą na blogu i zapobiegną wszelkim przestojom.


  1. Nowe posty pojawiać się będą co sobotę (jeden wiersz).
  2. W każdą środę (od 1 lutego) w zależności od aktywności na fanpage'u  Cynamonowych wierszy pojawi się utwór na zadany przez Was temat - wygra najciekawszy i najbardziej lubiany pomysł. Wiersz tworzony będzie raczej dla zabawy, więc mogą się w nim nieraz pojawić rymy rodem z Częstochowy ;)

To tyle i - by nie pozostawić nikogo z uczuciem niedosytu - przedstawiam jeden z najświeższych wierszy. Trochę impresjonizmu, trochę ekspresji. Miłej lektury,
Cynamonowy Subiekt



BLADA TWARZ

Przyszli… Było ich dużo…
Raczej nie byli martwi,
jak ta cisza przed burzą,
co z podróżnika zadrwi.

Żelazną kurtyną przykrywszy słońce
rzucają się w dziki taniec błyszcząc opalami…
Skryli je w suche włosów sploty mdło szumiące,
tną powietrze ruchem, a twarz ostrymi kosmykami.

Duszno… Pchają się na mnie
mokre ręce od potu,
ich tlen mój oddech kradnie,
brzuch czuje ostrość grotu…

Strach tak wbija się w skórę, dudni serce młotem,
nóż nocne niebo rozświetla a woń ziół odurza,
wilgotne grzywy koni mkną z dzikim grzmotem,
padam jak totem ścięty… Ach, to tylko burza!


















































2 komentarze:

  1. Moja interpretacja wiersza by cię raczej zaskoczyła.. Ciekawe co myślałeś naprawdę jak to pisałeś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że utwór cię zaintrygował, generalnie powinien wzbudzać zdziwienie, może nawet jakąś małą kontrowersję :) Jeśli chodzi o twoje pytanie - p. lir nie prezentuje moich myśli, wyobraziłem sobie postać konkwistadora/ kolonialisty, do którego wyobraźni pod wpływem silnej burzy powracają tępieni przez niego pierwotni mieszkańcy ziem. Zaczyna się ich bać, odkrywa na chwilę błąd jaki uczynił stawiając się w pozycji lepszego, bez szacunku do innych. Zainspirował mnie Szymon Hołownia (uwielbiam gościa, tak nawiasem mówiąc) - w książce "Last minute", w rozdziale poświęconym wyspie Guam, zastanawia się czy Europejczycy niosący Ewangelię "ogniem i mieczem", czują się odpowiedzialni za zniszczenie pierwotnego dorobku kultury podbitych ludów. A jaka była twoja interpretacja, jestem ogromnie ciekawy :D

      Usuń