niedziela, 10 września 2017

Pod słońcem Toskanii 2, czyli PO DESZCZU

Hej! Przed Tobą druga strona dziennika Pod słońcem Toskanii. Chciałbym móc powiedzieć że piszę te słowa leżąc na skąpanej w słońcu plaży albo dopiero co zażywałem kąpieli w basenie. Skupić się na doborze odpowiednich słów nie pozwalają mi jednak bębniące w szyby krople deszczu.

Ulewa jesienna. 10 września. W Toskanii. Pomijając zawiedzione rodzinne nadzieje na letni, niedzielny wypoczynek to świetne doświadczenie.

- - - -
Lało jeszcze w nocy i dziś rano, czyli 11 września. Bo piszę drugą część posta już kolejnego dnia. Problemy z komunikacją, bo deszcz, wiatr i takie tam. Ale dobrze się pisze w takich warunkach, czyż nie drogi panie Staff?

Nie zaoferuję Ci pierwszego napisanego wczoraj wiersza. Zbyt intymny, póki co nie dla wszystkich. Drugi? Dziubałem nad nim i dziubałem a jak już go zgrabnie ułożyłem, to zasnąłem i nie zapisałem go. Więc o 8:52, w autokarze na tylnym rzędzie siedzeń, zaczyna się wykluwać kolejny Ptak Małego Księcia.
O, już rozłożył skrzydła.

Lecisz z nami?
Cynamonowy Subiekt

Lot wzdłuż łuku tęczy

Chmury lecą za mną, nie mogą nadążyć
Akordy gitary elektryzują moją głowę
Tylko po to by zaraz znów krążyć
I uspokajać słuch, oczy, serce, mowę.

Może po to niebo nie nabiera wody w usta
Żeby cię obmyć troskliwie z pyłu życia
Dotknąć i zsunąć się z ramion jak chusta
W kropli twarz orbita nic nie ma do ukrycia

Jim śpiewaj głośniej tę ulubioną piosenkę
O twarzach wyłaniających się z deszczu
Chcę słyszeć słowa i wziąć cię za rękę
Uciec od pary głosów śmichu i wrzeszczu

Zbyt chaotycznie skaczą w przestrzeni
Czasu i dźwięku litery mózg już się męczy
jak głośnik włoskim Felicia my zmęczeni
Zamilkniemy dopiero na widok łuku tęczy

11.09.2017r. 9:43

sobota, 9 września 2017

Pod słońcem Toskanii 1, czyli DROGA

Witaj!
Nie znajdziesz mnie dziś za ladą, bo jestem na "urlopie". Wczoraj wyruszyłem z rodzinką do Toskanii, wracam wieczorem 20 września.

Ale wyjazd to znakomita okazja, żeby napisać coś w rodzaju poetyckiego dziennika podróży. Czasu na rozmyślania i przeróżne nowe doświadczenia jest aż 11 dni. Więc czy nie byłoby cudownie gdyby zostało mi na pamiątkę co najmniej 11 wierszy?

Skąd tytuł na ten niewielki cykl- trochę w tym zaklinania rzeczywistości, bo rzekomo ma trochę padać :D Przede wszystkim, chodzi jednak o film o tym samym tytule. A konkretnie o swoiste poszukiwanie pokoju, pogody ducha i postrzegania życia jako spełniającego się (i wciąż "spełnianego" przez nas samych) daru, jaki otrzymaliśmy. Na wzór głównej bohaterki filmowej opowieści.

Z życiem jest też tak, że są w nim pewne ograniczenia. I ty, i ja z takimi się mierzymy. Moje wzbudziły we mnie tęsknotę za podróżowaniem pełnym doświadczenia przyrody i otoczenia - czyli dokładnie odwrotnym niż to, które niemal zawsze przeżywam. Czy to autem czy busem czy nawet wózkiem. Brak mi drogi przeżywanej z trudem, osobistym fizycznymi nie wysiłkiem, który daje szansę pełniejszego obcowania z przyrodą, światem.
A może ten trud i droga to podróż na całe życie?

Pozdrawiam z Toskanii,
Cynamonowy Subiekt

Moja droga. Nasza droga

To śmieszne - jazda autobusem
wzbudza we mnie
pragnienie - oto śnię
i nagle biegnę dzikim kłusem.

Tęsknię za uczuciem
biegu, trudu, spełnienia.
A- w szybkim skrócie -
tonę w zaokiennych przestrzeniach.

Bo nie doświadczam ich bycia.
Jedynie wciąż widzę za szkłem
platońskich idei odbicia,
co są podróży ledwie tłem.

Wiem- dziś nie dałbym rady
inaczej przeżyć podróży.
Lecz dajmy się zanurzyć
w drodze, przez wyobraźni kaskady.

9.09.2017r. 18:46

piątek, 1 września 2017

Nowonarodzony SYNEK i MĘDRZEC, co się zagubił

Witaj ponownie,
jak dobrze widzieć znajomą twarz. Nie wiedziałem co dziś Ci zaproponować w ten deszczowo - burzowy wieczór. Przeglądając sobie te swoje wierszyk, leciałem w dół dokumentu myszką, szukając czegoś... porywającego, dającego wysublimowaną, intelektualną rozrywkę odbiorcy. Tak jakbym zapomniał, że chodzi po prostu o wiersze. Jedne ładniejsze, drugie brzydsze, ale każde napisane z serduchem. I pamiętam, że kiedyś napisałem parę wierszy w czasie poświątecznym, inspirowane tematyką biblijno - bożonarodzeniową. Ot tak z serducha i z głębi patrząc na to, co w danej chwili odczuwam. 

Tak narodził się SYNEK oraz ZAGUBIONY MĘDRZEC. 

SYNEK, bo wierzę, że i Ty i ja mamy Tatę, który jest przy nas i się o nas troszczy. A gdy odejdziemy od Niego, ten czeka na nas cierpliwie, by, gdy odkryjemy, że bardzo nam Go brak, wybiec nam na spotkanie. Przypowieść o synu marnotrawnym to historia o każdym nas. Jeśli chcesz, posłuchaj.

Teraz o ZAGUBIONYM MĘDRCU. Zagubił się w drodze, choć znał już gwiazdę, miał punkt pozwalający mu orientować się w życiu. Ale porzucił to i znowu zaczął błądzić Brakowało mu pewności, że warto się w gwiazdę wpatrywać i za nią iść. Też tak czasem masz? Zaufaj, warto iść, w stronę tego co piękne, dobre. W stronę Boga.

Osobiście i intymnie się zrobiło. Ale jak ma być, jeśli czyta się wiersze? ;)

Miłego czytania i podążania za gwiazdą,
Cynamonowy Subiekt


SYNEK

Upadł niżej niż świnie,
Muł drażni język i zęby.
Niedługo zginie.
Robaki ciało poszarpią na strzępy,
Kruki wydziobią wątrobę,
Diabeł wrzuci do pustej klatki,
Słychać będzie nad grobem
Cichy płacz ojca i matki.
Wbijało się w serce długo
Nieme, nudne zobojętnienie…
Nagle chce z synalka zostać sługą,
Wrócić do ojca z drżeniem!
Ten zbije go po twarzy
I w brudną ubierze szmatę.
Tylko to się mu marzy…
Innego jednak ma tatę.
Jego serce jak ogień i woda
Co z serca płyną w ciemnym tunelu.
Dla marnotrawnych dzisiaj pogoda
Za synkiem podąża wielu.


 ZAGUBIONY MĘDRZEC

Umarłaś we mnie gwiazdo zaranna,
Kochałem dla ciebie i płakałem.
Od ciebie odwaga zachłanna,
Za Tobą w ślad podążałem.

Ścieżka nie- twoja bardzo ciężka,
Kamienie kłują już w stopy.
Nie wiem kto dzisiaj w sercu moim mieszka,
Oby prędko nadeszły roztopy.

Bo w miękkim lodu krysztale,
Ciepłym od nadmiaru wrażeń,
Ciebie gwiazdo nie ma wcale,
Ni o twoim niebie marzeń.

I oto, ma światła kochanko
Dla ciebie porzucam rozdroża.
Idę tam gdzie żłób, sianko,
Dziecina i Matka Boża.

Niech się pokłonię jak wołek,
Ku ziemi schylając czoło.
Wykonam moralny fikołek
Kolędę nucąc wesoło.