piątek, 1 września 2017

Nowonarodzony SYNEK i MĘDRZEC, co się zagubił

Witaj ponownie,
jak dobrze widzieć znajomą twarz. Nie wiedziałem co dziś Ci zaproponować w ten deszczowo - burzowy wieczór. Przeglądając sobie te swoje wierszyk, leciałem w dół dokumentu myszką, szukając czegoś... porywającego, dającego wysublimowaną, intelektualną rozrywkę odbiorcy. Tak jakbym zapomniał, że chodzi po prostu o wiersze. Jedne ładniejsze, drugie brzydsze, ale każde napisane z serduchem. I pamiętam, że kiedyś napisałem parę wierszy w czasie poświątecznym, inspirowane tematyką biblijno - bożonarodzeniową. Ot tak z serducha i z głębi patrząc na to, co w danej chwili odczuwam. 

Tak narodził się SYNEK oraz ZAGUBIONY MĘDRZEC. 

SYNEK, bo wierzę, że i Ty i ja mamy Tatę, który jest przy nas i się o nas troszczy. A gdy odejdziemy od Niego, ten czeka na nas cierpliwie, by, gdy odkryjemy, że bardzo nam Go brak, wybiec nam na spotkanie. Przypowieść o synu marnotrawnym to historia o każdym nas. Jeśli chcesz, posłuchaj.

Teraz o ZAGUBIONYM MĘDRCU. Zagubił się w drodze, choć znał już gwiazdę, miał punkt pozwalający mu orientować się w życiu. Ale porzucił to i znowu zaczął błądzić Brakowało mu pewności, że warto się w gwiazdę wpatrywać i za nią iść. Też tak czasem masz? Zaufaj, warto iść, w stronę tego co piękne, dobre. W stronę Boga.

Osobiście i intymnie się zrobiło. Ale jak ma być, jeśli czyta się wiersze? ;)

Miłego czytania i podążania za gwiazdą,
Cynamonowy Subiekt


SYNEK

Upadł niżej niż świnie,
Muł drażni język i zęby.
Niedługo zginie.
Robaki ciało poszarpią na strzępy,
Kruki wydziobią wątrobę,
Diabeł wrzuci do pustej klatki,
Słychać będzie nad grobem
Cichy płacz ojca i matki.
Wbijało się w serce długo
Nieme, nudne zobojętnienie…
Nagle chce z synalka zostać sługą,
Wrócić do ojca z drżeniem!
Ten zbije go po twarzy
I w brudną ubierze szmatę.
Tylko to się mu marzy…
Innego jednak ma tatę.
Jego serce jak ogień i woda
Co z serca płyną w ciemnym tunelu.
Dla marnotrawnych dzisiaj pogoda
Za synkiem podąża wielu.


 ZAGUBIONY MĘDRZEC

Umarłaś we mnie gwiazdo zaranna,
Kochałem dla ciebie i płakałem.
Od ciebie odwaga zachłanna,
Za Tobą w ślad podążałem.

Ścieżka nie- twoja bardzo ciężka,
Kamienie kłują już w stopy.
Nie wiem kto dzisiaj w sercu moim mieszka,
Oby prędko nadeszły roztopy.

Bo w miękkim lodu krysztale,
Ciepłym od nadmiaru wrażeń,
Ciebie gwiazdo nie ma wcale,
Ni o twoim niebie marzeń.

I oto, ma światła kochanko
Dla ciebie porzucam rozdroża.
Idę tam gdzie żłób, sianko,
Dziecina i Matka Boża.

Niech się pokłonię jak wołek,
Ku ziemi schylając czoło.
Wykonam moralny fikołek
Kolędę nucąc wesoło. 

   

0 komentarze:

Prześlij komentarz